Karol Stępkowski – o swoim fotografowaniu

Na poważnie zacząłem fotografować jakieś sześć lat temu. Na początku było bardzo zabawnie, ponieważ nie posiadałem własnego aparatu. Pożyczałem od życzliwych przyjaciół i znajomych, a czasami od ludzi zupełnie mi nie znanych - jak od fotografa z Częstochowy z zakładu FOTO - pana Klamki... Jaka musiała być we mnie determinacja skoro po przedstawieniu prośby bez słowa poszedł na zaplecze i przyniósł bardzo dobrego Nicona. Na moją sugestię, że może podpiszę jakiś rewers, albo spiszę moje dane z dowodu powiedział, że nie potrzeba. Takich ludzi spotkałem wielu i chciałbym im bardzo serdecznie za okazane zaufanie podziękować.

Zastanawiałem się skąd wzięło się owo szaleństwo u człowieka dojrzałego, aktora i reżysera jak mówią koledzy „baśniowego”, bo reżyseruję bajki dla dzieci.

Zawsze marzyłem o rysowaniu i malowaniu. Sztuki plastyczne obok aktorstwa były mi zawsze najbliższe. Świetnie rysował mój ojciec Stanisław, a mnie Pan Bóg poskąpił tego talentu. Ale zawsze Muzeum obok Teatru było w moim życiu miejscem najważniejszym. Każdy wyjazd zagraniczny Teatru Powszechnego czy Narodowego z Warszawy, Polskiego ze Szczecina, w których pracowałem był dla mnie świętem, ponieważ wiedziałem, że koledzy oprócz grania - na zakupy, a ja do Luwru, Impresjonistów, Tate Gallery, Trietiakowskiej, Ermitażu, do Guggenheima, Modern Art, itd. Zobaczyłem wszystko, co zdołałem i musiało to w jakiś sposób odłożyć się w mojej „fotograficznej” pamięci - ponieważ zawsze taką miałem.

Teraz zrozumiałem, że w jakiś sposób nieświadomie przygotowywałem się do wzięcia aparatu na poważnie do ręki i przy wszystkich błędach technicznych jakie popełniam, jedno wiem na pewno – jak świecić i czego nie fotografować. Interesuje mnie wyłącznie człowiek, to co ma w środku. Dotarcie do tych skrywanych tajemnic jest bardzo trudne – ale jakże intrygujące. Pomaga mi w tym – być może –moje aktorskie i reżyserskie doświadczenie, otwartość na drugiego człowieka i coś co trudno ocenić i nazwać, a co niewątpliwie jest we mnie, bo inaczej nikt by się przecież nie zgodził, abym naruszając sferę intymności zaczął fotografować, czyli żebyśmy wspólnie wyruszyli w piękną, nieznaną podróż. Fotograficzną...